„Dziwny jest ten świat…” W dn. 11 lipca 2016 r. zapadła w Grójcu Decyzja Nr 10.19/2016 – realizowanego postępowania administracyjnego, z wniosku przewodniczącej Zarządu mogielnickiej „Wspólnoty” – w sprawie: O ustalenie aktualnego wykazu osób uprawnionych do udziału we „Wspólnocie”. Decyzję o umorzeniu postępowania wydał po dwóch latach – z upoważnienia Starosty Grójeckiego – kierownik Powiatowego Ośrodka Dokumentacji Kartograficznej. Umorzenie uzasadniono faktem, iż nadal jeszcze nie został wycofany z obrotu prawnego, rejestr członków-udziałowców z dn. 15 lipca 1966 r.
Najprościej mówiąc: nasza „Wspólnota” – po bez mała 200 latach swej historii – nie wie kogo obecnie reprezentuje i pyta o to urzędnika z Grójca. A on dyskretnie odmawia „czyszczenia stajni Augiasza” i (również przez grzeczność) nie pokazuje gestu Kozakiewicza.
Dzisiejsi decydenci mogielnickiej „Wspólnoty” są więc „elitą” mieszkańców Mogielnicy, ale też czynnikiem ograniczającym dostępność całej reszty, do zasobu jej posiadania. Jak to zmienić, by „Wspólnota” – jak w minionych wiekach i na przytoczonych przykładach – służyła interesowi i rozwojowi miasta? W pierwszej kolejności: negocjować, argumentować, przypominać, przekonywać, prosić – wszak „na wszystko jest sposób, tylko go trzeba znaleźć”. Pamiętamy z młodości „Sposób na Alcybiadesa” Edmunda Niziurskiego. Tam też finalnie skończyło się dobrze.
Jeśliby jednak wszelkie apele okazały się bezskuteczne – wypada skorzystać z doświadczenia i mądrości przodków. Bo „Wspólnota” – jako prywatna forma własności i działalności społeczno-gospodarczej – jest domeną prawa cywilnego. Pamiętamy też o tym, że proces sądowy, przed sądem pruskim, z roku 1775 – przeciwko cystersom z Sulejowa – zakończył się dwa lata później, wyrokiem pomyślnym i na korzyść 450 mieszczan Mogielnicy. (Sądy i wówczas były – jak widać – „nierychliwe”).
Tamten proces można dziś powtórzyć w trybie cywilnego, zbiorowego powództwa roszczeniowego. Niżej podpisany – jako sukcesor prawny Franciszka Strynkiewicza – również
legitymuje się prawem do uczestnictwa w takim powództwie. Gdyby przedmiotem dzisiejszego roszczenia uczynić brak udokumentowanych wypłat dywidendy na rzecz członków-udziałowców
„Wspólnoty” w minionych latach: 1846 – 2024… Ewentualne rozstrzygnięcie na korzyść mieszkańców Mogielnicy mogłoby (z dużym prawdopodobieństwem) wykazać, że „Wspólnota” – z powodu niewypłacalności – jest bankrutem. Stworzyłoby to kolejny, nieunikniony problem do rozwiązania, którego nie wolno byłoby jednak zignorować: Jaki ma być dalszy los i dalsze przeznaczenie mogielnickiej „Wspólnoty”?
W rozmowie z panią urzędniczką dzisiejszej „Wspólnoty”, zainteresowałem się osobą przewodniczącego jej Rady Nadzorczej. – Pan Suchecki – Przecież Kazimierz Suchecki zmarł! – Ale to jego syn! – Zatem dynastia?… – Dynastia! – usłyszałem po chwili, w zgodnej odpowiedzi. „Wspólnota” – choć ewoluuje – wciąż jest własnością wspólną, dlatego koniecznym jest jej kolektywne i samorządne zarządzanie. Czy miałaby to być samorządność gminna, czy nadal wspólnotowa? Problem jest poważny, gdyż obydwie one – jak dotąd – nie zdały testu skuteczności.
(G. Z.)
Dodaj komentarz