Służebność czy pasożytowanie?

Sprzedając działkę rekreacyjną w Mogielnicy, pozostawiłem nadal umowę o dostawę wody, by nie obniżać wartości rynkowej nieruchomości. I wówczas dowiedziałem się, że płacić za wodę trzeba nawet przy zerowym jej zużyciu, gdyż operator sieci (tu: Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Mogielnicy) nalicza sobie opłatę przesyłową. Co więcej, jego „apetyt zaostrzył się”, gdyż zaczął doliczać jeszcze odsetki karne za zwłokę! Na wolnym rynku nie powinno to nikogo dziwić, ale operator nie chciał pamiętać o tym, że przyłącze zasilania wodą tutejszego osiedla mieszkalnego, biegnie przez działkę, stanowiącej moją własność. Czy zatem bezumowne korzystanie z cudzego gruntu było i jest jednym ze składników opłaty przesyłowej, którą operator przesyłu „od zawsze” i niepodzielnie zawłaszczał na swoją korzyść?

Prawo określa ten stan rzeczy mianem służebności przesyłu. Oznacza to obciążenie prywatnej działki, ograniczeniem prawa jej własności, mającym stworzyć korzystniejsze (ale też uzasadnione!) warunki funkcjonowania dla innej osoby fizycznej (np. obywatela) bądź osoby prawnej (np. instytucji). Jest to cała procedura prawna, wymagająca: wniosku, udokumentowania, rozprawy, a zakończona Postanowieniem sądu oraz wpisem do Działu III Księgi Wieczystej nieruchomości. A jak w praktyce wygląda rzeczywistość? Przez pierwszych trzydzieści lat, właściciel gruntu jest poddawany „prawu silniejszego” i „ogląda figę”, a w uzasadnieniu słyszy tłumaczenia o „zasiedzeniu”, „przedawnieniu” bądź też o „służebności przez zasiedzenie” . Bo „prawo silniejszego” zawsze zapewniało wymierną korzyść! Nie bacząc na okoliczność, iż jest – wobec tych słabszych – praktyką hańbiącą, wręcz okupacyjną!

Za czasów Polski Ludowej operatorzy mediów korzystali ze statusu „przedsiębiorstw wyższej użyteczności publicznej”. Działali „pro publico bono” – trzeba więc było milczeć i nie wypadało twierdzić, że na kimkolwiek pasożytowali! Bo można się było narazić na zarzut „aspołeczności”. Dziś czasy się jednak zmieniły. Właściciele działek, np. w Zakopanem, bez cienia żenady „doją” turystów, udostępniając swe grunty pod trasy zjazdowe, wyciągi krzesełkowe, szlaki turystyczne, ścieżki ekologiczne itp. Dziś inwestor – projektujący przyłącze gazowe mogielnickiego „Osiedla na Zboczu” – przezornie zaczyna inwestycję od prawa awaryjnego dostępu do instalacji, czyli – od ustanowienia służebności przesyłu! Nie inaczej chyba jest i gdzie indziej. Ale czy dotyczy to wszystkich?

W odpowiedzi na kolejne wezwanie do zapłaty – moją odpowiedzią było więc pisemne wezwanie: do zapłaty za ostatnich 10 lat bezumownego korzystania z mojego, prywatnego gruntu, a w ślad za nim – Wniosek do sądu (z dn. 05 kwietnia 2022 r.). Zapłatą (tu raczej: rekompensatą) nie mają być jednak pieniądze, lecz budowa fragmentu (ok. 40 m. b.) chodnika – w Mogielnicy, przy ul. ks. Zagańczyka, wzdłuż ogrodzenia „MOGAR” (czyli ekspozycji rzeźby plenerowej Strynkiewiczów). Faktem jest także, iż pierwszy, historyczny odcinek dywanika asfaltowego w kierunku wsi Miechowice, położono w Mogielnicy w 1963 r., z okazji I Ogólnopolskiej Wystawy Rzeźby Plenerowej Strynkiewiczów, uświetnionej obecnością i udziałem ówczesnego Ministra Kultury i Sztuki – Lucjana Motyki! Skoro więc już przed 60 laty miał miejsce podobny precedens…

O wyniku odnośnej rozprawy, przełożonej aktualnie na maj 2024 r. – nie omieszkam zainteresowanych powiadomić, w kolejnym wpisie na ten temat.

(G. Z.)

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *