Wskazał mi kiedyś jeden z mych wujów, grób na mogielnickim cmentarzu: Tu leży moja babcia i tu będę kiedyś leżał również ja. Dla mnie oznaczało to tyle, że oto znalazłem właśnie miejsce spoczynku mojej „prababki po kądzieli”, co – w miejscowych realiach, gdzie pamięć Rodziny sięga ledwie trzech pokoleń – było odkryciem nie lada.
Mijały kolejne lata i kolejne dni zaduszkowej zadumy. Aż kiedyś: długo szukałem prababci i już nie znalazłem… Był grób wujka i najmniejszego śladu mojej prababci! Skąd taka bezduszna, ułomna praktyka: i to zarówno wśród osób bliskich Zmarłemu, jak i wśród administratorów – autorów Regulaminu cmentarza? Rozumiem, że cmentarzy i miejsc pochówków jest wszędzie coraz mniej, a Zmarłych – u nas od siedmiu z górą wieków! – przybywa. Czy jednak aż tyle kosztuje ślad naszej pamięci? Rozumiem, że dodatkowe literki na nagrobku, to dodatkowe koszty! Ale równocześnie wszyscy: zarówno nasi Zmarli, jak i my – żyjący jeszcze Ich zstępni – mamy święte, niezbywalne prawo, do ludzkiej pamięci!
Pytałem wśród zarządców cmentarza. Nikt sobie nie zawraca głowy tym, gdzie leżała osoba, której już nie ma wśród nas. Płyny ustrojowe Jej ciała wsiąkły w tę ziemię i zostaną w niej na dalsze wieki – w tym jednym, konkretnym miejscu! – ale my o tym nie chcemy pamiętać!
Czy – w dobie narastającej i wszechobecnej komputeryzacji – nie warto założyć i odtąd prowadzić: Rejestr pochówków na terenie mogielnickiej nekropolii? To przecież żaden koszt i tylko wpis towarzyszący procedurze likwidacji każdego, starego grobu!
(G. Z.)
Dodaj komentarz