Kolonia Różyn – była na tym terenie dla polskich kolonistów, wieś Różyn – dla Ukraińców. W Różynie mieszkał ze swą rodziną poseł Walenty Karlikowski – ur. w 1894 r. w Nadolnej, na Kielecczyźnie, s. Karola i Eleonory z d. Słoń, poseł na Sejm 1919-1922 (z Opoczna) i 1938-39 (z Kowla); w 1940 r. został uprowadzony przez bolszewików na Sybir, skąd jednak wrócił i zmarł w 1947 r. w Janowie, pow. Brzeziny).
Rużyn (Różyn) – pewnie od róży – na Wołyniu nie respektowano jednak polskich, językowych subtelności (bo także: Troskoty – Truskoty). Wieś leżała w gminie Stare Koszary, 15 km na pd.-zach. od Kowla. Dawna własność kniaziów Różyńskich, ostatnio – dobra Siemiątkowskich. Była tu cerkiew i kaplica katolicka. W 1943 r. zostało tu zamordowanych przez Niemców i nacjonalistów ukraińskich 50 Polaków.
Relacja Tadeusza Majewskiego jest stosunkowo obszerna, nie dotyczy tylko Janówki i w głównej mierze dotyczy dziejów jednej rodziny, co może być źródłem zainteresowania dla szczupłego grona czytelników. Ilustruje jednak lokalne realia Wołynia, postrzegane z innego miejsca, lokalną specyfikę społeczną, warunki życia, narastanie konfliktów, przybliża źródła niechęci. Jako zawodowy wojskowy (ostatnio w stopniu pułkownika Wojska Polskiego) notuje też wątki militarne, co może być adresowane do specyficznej grupy odbiorców. Jako młody człowiek, ale też starszy o 7 lat od Henryka Zdziecha, dostrzega i rozumie więcej – 7 lat młodzieńczego rozwoju i edukacji – to jednak wiele!
Obaj pamiętnikarze podobnie nie myśleli o ilustrowaniu swoich wspomnień. Towarzyszące im zdjęcia pochodzą z archiwów rodzinnych, opracowań finansowanych ze środków publicznych, ogólnodostępnej dokumentacji historycznej, dokumentacji okupacyjnej, reprodukcji międzywojennych pocztówek i XIX-wiecznych dzieł malarstwa polskiego, przedstawiających realia polskiej wsi oraz scenki rodzajowe, przybliżające scenerię, koloryt i atmosferę ówczesnej epoki. Stąd też, w podpisach tych zdjęć, biorą się komentarze. redakcyjne, nie będące autorstwa snujących wołyńskie wspomnienia.
W intencji porównania dwu obrazów Wołynia, konieczny był pewien wybór i skróty – dla ujednolicenia konwencji przekazu i uzyskania efektu komplementarności obu relacji. W tym samym celu pozostawiono wątki dotyczące szczegółów dziejowych obydwu rodzin (które później stały się powinowatymi), a są wspólne i ważne dla obydwu wspominających.
Z opisu Majewskiego widać szerszą panoramę – w okolicy było więcej polskich kolonii osadniczych – polskie osadnictwo na tym terenie trwało, narastało i miało charakter ciągły. Także dla polskich kolonistów z Wołynia – „ziemią obiecaną” była Ameryka, dlatego dzisiejszy stan i liczebność amerykańskiej Polonii – to być może tylko ten spektakularny i utrwalony „wierzchołek góry lodowej”, gdyż – wielu wywożących z Polski swe niezaspokojone potrzeby i nadzieje – po prosu nie wracało. Wołyńskie wspomnienia Majewskiego są też ograniczone czasowo – decyzją o powrocie do Polski, po zakończeniu II-giej wolny światowej (w oryginale jest jeszcze relacja z „okresu socjalizmu”).
Edycja pamiętnika (który w swym pierwotnym zapisie jest „merytorycznie rozproszony”), będzie z pewnością rozłożona w dłuższym czasie, dlatego szczegóły i wątki relacji mogą być korygowane i uzupełniane, co technicznie jest możliwe dzięki publikacji w internecie.
(G. Z.)
-
Topografia i początki (1)
Urodziłem się w dn. 18 marca 1913 r. w Kolonii Janówka (dawniej: Skobajewo), gmina Lubiatów, powiat Kowel, województwo wołyńskie. Rodzicami byli: Kasper Majewski i Marianna z domu Latkowska. Mój ojciec urodził się 6 stycznia 1869 r., w miejscowości Sejny, w woj. białostockim. Mając 6 lat, przyjechał ze swoim ojcem, a moim dziadkiem na Wołyń,…
-
Lata dziecięce (2)
Moje pierwsze wspomnienia, które utkwiły mi w pamięci, to jak dziadek Ludwik Latkowski, ojciec mojej mamy, bujał mnie w kołysce, plecionej z wikliny, zawieszonej na sznurkach u sufitu. Był to czas I wojny światowej (1916-17), front austryjacko-rosyjski stał na rzece Stochodzie, a u nas leciały balony i zeppeliny (czyli sterowce – przyp. G. Z.)…
-
Szkoły i nauki (3)
Gdy w latach 1918-19 zaczęła powstawać Polska, przez kilka lat była z tego wielka uciecha i nadzieja. Zaczął się okres organizacji polskiej administracji i szkolnictwa. Każda wieś zyskała sołtysa, wsie należały do gmin, a gminy – do powiatów. Z początku w obiegu były różne waluty, później wprowadzono polskie marki. Pokrycia te marki żadnego nie miały,…
-
Niedostatki i dorobek (4)
W znacznie gorszej od nas sytuacji byli Ukraińcy, którzy zaczęli teraz wracać z Rosji. Gdy ich Rosjanie wywozili, straszyli, że Niemcy będą się nad nimi znęcać, obiecywali też w docelowym miejscu przesiedlenia, bezpieczeństwo i dobrobyt. W Rosji ich jednak źle przyjęli, nie zapewnili żadnego zaplecza i nazywali „chachłami”. I dlatego, po tej „głodowej gościnie”,…
-
Lata młodzieńcze – początki samodzielności (5)
Na jesieni 1929 r. przyjechał do mnie mój kolega z gimnazjum, Dobrowolski, syn podupadłego ziemianina z Tuliszowa, z propozycją bym przybył do nich i przygotował jego młodszego brata, do pierwszej klasy gimnazjum. Zgodziłem się, bo była to jakaś zapowiedź mojej samodzielności i od jesieni 1929 r. zaczął się nowy etap mojego życia – stałem…
-
Rekruckie szkolenie (6)
Zgodnie z wezwaniem Powiatowej Komendy Uzupełnień w Kowlu, 29 października 1932 r. stawiłem się w Okręgu Wojskowym Lublin, w 2. Dywizjonie Żandarmerii. Skompletowano nas czterdziestu po czym, pod opieką wachmistrza Konikowskiego, przewieziono nas do Grudziądza, do szkoły podoficerskiej Centrum Wyszkolenia Żandarmerii. Była to szkoła na całą Polskę – każdy Okrąg przysyłał tu swoich ludzi,…
-
Służba do rezerwy (7)
W lipcu 1932 r. ukończyłem, z dobrą lokatą, szkołę podoficerską i dostałem awans na starszego szeregowca. Wróciłem do Lublina, skąd przydzielono: mnie, Nowaka i Wernickiego do plutonu żandarmerii w Zamościu, do pełnienia dalszej służby. Na zakończenie szkoły podoficerskiej poszliśmy z dowódcą plutonu, por. Kostrzewą w teren, po zieleń na dekoracje sali. Chciał on na…
-
Szukając lepszego losu (8)
W marcu 1934 r powróciłem więc do rodziców, do domu w Janówce. Sytuacja nie wyglądała tu dobrze. Ojciec był bardzo słaby, w zasadzie nie chorował, ale pracować ciężej nie mógł. Mama też źle wyglądała, od dłuższego już czasu chorowała na serce, leczenie niewiele skutkowało. Wiosną zaczęły się prace w gospodarstwie – postanowiłem się ożenić…
-
Uśmiech fortuny, ale… (9)
Po upadku tego zamierzenia szukałem innych obiektów w Łucku i – będąc tam – przeczytałem w gazecie, że Komunalna Kasa Oszczędności w Kowlu ogłosiła bankructwo, a przecież miałem tam wszystkie pieniądze! Niesamowicie się przestraszyłem i zaraz przypomniałem sobie przestrogi starych gospodarzy z Janówki, że i ja zginę w tym świecie. Natychmiast wróciłem autokarem do…
-
Wybuch wojny (10)
Z wiadomości podawanych w prasie i przez radio w sierpniu 1939 r. wynikało, że Niemcy żądający korytarza do Prus, dążą – w razie nie zaspokojenia ich żądania – do wojny. Z drugiej strony była nasza propaganda: „jesteśmy silni, zwarci i gotowi – nie oddamy ani guzika”. Częściowa mobilizacja wojskowa w sierpniu zapowiadała, że jednak…
-
Przyszli jak po swoje (11)
Rano 17 września, po moim powrocie z Równego, przyszedł do nas policjant. Był wystraszony, upewnił się, że my to Polacy i spytał czy może odpocząć. Szedł z Warkowic, tj. miasteczka leżącego między Dubnem a Równem, gdzie pełnił ostatnio służbę na posterunku, a sam pochodził z centralnej Polski. Rano do Warkowic weszli żołnierze radzieccy, zatrzymali…
-
Kołchozowe początki (12)
Zaczęły się zebrania mieszkańców, szkolenia uświadamiające o władzy radzieckiej, apele żeby normalnie gospodarzyć, a bogaczy (kułaków) izolować i obciążać większymi obowiązkami. Po zawarciu z Niemcami porozumienia o ustaleniu granicy na Bugu, część wojsk radzieckich zaczęła wracać do Związku Radzieckiego. Jednego dnia i przez noc kwaterowała u nas grupa wojsk. W pokoju, razem z nami,…
-
Ruskie „sprzątanie” (w stylu tradycji) (13)
Cała akcja wywózki odbyła się w tajemnicy. W nocy wyciągnęli ze wsi konie z saniami. Był duży mróz i głęboki śnieg. Cały plan był wcześniej opracowany – kogo mają wywozić decydowali miejscowi. Budzili w nocy i oświadczali, że mają zabrać ze sobą rzeczy osobiste, wyżywienie na kilka dni i będą wywiezieni w bezpieczne miejsce.…
-
Wojna niemiecko-sowiecka 1941 r. (14)
Już w 1941 roku miejscowa ludność ukraińska okazywała niechęć do Związku Radzieckiego. Bogatych sowieci zaczęli okradać, biedotę zagnali do kołchozów, a młodych zaczęli brać do swojego wojska. W stosunku do nas zaczęły się więc odzywać głosy, że: „nie było to jak za Polski”. 22 czerwca 1941 r. Niemcy zerwały układy ze Związkiem Radzieckim, który nie…
-
Niemieckie „porządki” (15)
Uderzając na Związek Radziecki, Niemcy zastosowali taktykę zdobycia i opanowania głównych dróg, węzłów komunikacyjnych i miast – silnymi kolumnami pancernymi i lotnictwem – co im się całkowicie udało. Parli szybko naprzód, pozostawiając resztę tzw. „terenów bocznych”, na które przychodziły później i „oczyszczały je”, inne jednostki. Mieli świetne przygotowanie i organizację zajmowania terenów: gdy weszły…
-
Holocaust (16)
Pierwszy rok okupacji niemieckiej był okresem poprzedzającym zagładę tutejszych Żydów. Wyrażał się w różnych przejawach i metodach „wyciągania” od nich: złota, biżuterii, futer, pieniędzy w gotówce i innych kosztowności. Hitlerowcy wprowadzili cały szereg zarządzeń, np. opaski na rękawach z sześcioramienną gwiazdą, oznakowanie żydowskich sklepów, aptek, zakaz przesiedlania się bez zezwolenia itp. Wreszcie ogłosili utworzenie…
-
Polska Wielkanoc’43 miała być czerwona (17)
Skąd taka buta z mojej strony? Bo w tym czasie mieliśmy „przecieki z radia”- wiadomości o sojuszu gen. Sikorskiego, zawartym ze Związkiem Radzieckim i o tworzeniu tam ochotniczej Armii Polskiej. Dlatego wszyscy liczyliśmy, że – po pokonaniu Niemiec – Polska powstanie w jej dawnych, przedwojennych granicach. Wczesną wiosną 1943 r., zaczęły się i…
-
O solidarności i jej cenie (18)
Brat naszej sąsiadki – Sokulskiej, Bronek Fulicki – przed wojną służył w Marynarce Wojennej. Po zamieszkaniu w Dubnie, wyjechał nielegalnie do Generalnej Guberni (czyli do Polski). Po pewnym czasie wrócił i krótko przebywał w rejonie Przemyśla, gdzie nawiązał kontakt ze swym kolegą z wojska, który był teraz zarządzającym w wielkim majątku. Uzgodnili, że jeśli…
-
Każdy orze, jak może (19)
Tuż przed żniwami, będąc u siebie w Pogorzelcach, miałem nader dyskretną wizytę sąsiada Ukraińca – Gryżko Klimiuka. Przyszedł tak, by nikt go nie zauważył i uprzedził mnie, że wobec nas – Polaków – zapadł wyrok. Wyroków śmierci nie wydano, ale postanowiono spalić nasze budynki, byśmy w ogóle się stąd wynieśli. W niedzielę, za wsią…
-
Za wszelką cenę przetrwać na miejscu (20)
Postępy ofensywy radzieckiej stały się widoczne już w grudniu 1943 r. Ruchy wojsk niemieckich do przodu oraz ruch ludności cywilnej i różnych oddziałów pomocniczych – do tyłu, t. j. w kierunku Lwowa – trwał dzień i noc. Cieszyliśmy się z tego. Na przełomie stycznia i lutego, miejscowe władze opuściły Dubno, a z nimi wszyscy…
-
Ewakuacja Dubna (21)
W końcu lutego 1944 r., Niemcy zarządzili ewakuację cywilnej ludności swojej części Dubna. Pierwszego dnia ewakuowali zamieszkałych przy ul. Panieńskiej i do niej przyległych. Nazajutrz wieczorem, przyleciał do nas Pietrek z wiadomością, że Niemcy będą teraz zabierać wszystkich z naszego rejonu. Musiałem wyjść ze schronu, by połączyć się z rodziną (mama była w tym…
-
A może: chytry plan? (22)
Po załadowaniu wozu ruszyliśmy, by zawieźć wszystko do Modzelewskich. Przy wyjeździe z podwórka na ulicę, kasztan się znarowił, rzucił się w bok, tylnymi nogami zaczął wierzgać i złamał dyszel. Wóz stał się dobrym celem do ostrzału zza Ikwy. Rzucili się Niemcy do pomocy i wspólnymi siłami zepchnęliśmy wóz za budynek, jako osłonę. Zreperowałem dyszel i…
-
Życie na ewakuacji i… (23)
Przy załadunku wozu w Dubnie, powyrzucałem wiele moich rzeczy i zapasów, żeby zabrać cudze. Teraz każdy zabrał swoje – zwłaszcza Modzelewski – a ja musiałem sam karmić konie. Nie było już wiele czym, a przecież w takiej sytuacji konia stracić nie chciałem. Postanowiłem, by jeszcze raz pojechać wozem do Dubna i przywieźć większy zapas…
-
Jak na Sowietów przystało… (24)
Piliśmy właśnie „za pabiedu”, gdy ujrzałem przez okno, że inni już wyprowadzają na podwórze nasze konie. Tłumaczę oficerowi, że jesteśmy przecież uciekinierami z Dubna i jak nam zabiorą konie, to nie wrócimy do domu. Oficer wstał, chwycił za pistolet i- odebrał nasze konie. Kazał nam je w swojej obecności zakładać do wozu, załadować się…